niedziela, 4 listopada 2012
środa, 10 października 2012
Błękitna Wstęga Zatoki Gdańskiej 2012
Dla nas Regaty o Błękitną Wstęgę Zatoki Gdańskiej zaczęły
się już w czwartek po południu. Musieliśmy rozłożyć łódki na części pierwsze i
przetransportować z Górek zachodnich do Gdyni, a jak to bywa przy takich akcjach
tradycyjnie padał deszcz. Złożenie ich z powrotem w jedną całość zostawiliśmy
sobie na 8 rano w dzień startu i tym samym sobotnia pobudka wypadała jakoś
środku nocy.
Ze sprzętem poszło szybko z formalnościami jeszcze
szybciej, mogliśmy zejść na wodę.
Po wyjściu z portu okazało się, że wbrew obawom i
prognozom wiatr się utrzymał. Patrząc naszą skalą to nawet miejscami ostro
wiało i było zimno.
Start wyszedł nam lekko spóźniony, ale ze względu na
nasze gabaryty byliśmy w stanie wepchnąć się między duże jachty na prawą stronę
linii, tuż przy statku komisji.
Pierwszy znak ustawiono pod mariną w Sopocie, co dawało
całkiem długą halsówkę.
Po drodze zaczepiała nas motorówka z kamerą. Rafał vel
Batman zaczął oczywiście się wygłupiać (lekkie parcie na szkło ;-p ). Jakby
ktoś był ciekawy albo zapomniał jak wyglądamy to jesteśmy na filmiku:
12-15 sekunda
33-36 sekunda
Po wejściu na pierwszą boję pozostawał sprint troszkę
pełniejszym kursem.
Na górnym znaku ustawionym pod gdańskim portem
odpaliliśmy genakera. Dawno nie pływaliśmy w takich warunkach więc lekko nie
było.
W pewnym momencie łódka zaczęła pochylać się na
nawietrzną. Miałem nadzieję, że jak złapie wiatr to wróci do normy, ale pochylała
się dalej na mnie. Było za późno żeby zebrać swoje szanowne cztery litery mając
ręce zajęte rozparłem nogi w pasach. Wtedy woda po prostu chwyciła mnie za
tyłek i wyssała za burtę. Tym sposobem umocniłem moją przewagę na 3:1 w
wypadaniu z Nautici. Nie puściłem przedłużki rumpla więc cały czas sterując
wdrapałem się z powrotem na pokład (wersja bohatersko-oficjalna-dla prasy).
- Batman a może teraz tak trochę spokojniej
- Nie no, dawaj Jasiu, jedziemy
- No ale może tak trochę wolniej
- Nie tam, będzie dobrze.
Miał rację. Na kolejny znak na podejściu do portu w Gdyni
jechaliśmy głównie w ślizgu. Wrażenia niesamowite zwłaszcza dynamika łódki,
która doganiała fale a czasami wbijała się w nie i zwalniając jakby, miała
hamulec ręczny w standardzie, żeby za chwile znowu lecieć w ślizgu.
Kolejny znak kursowy i pozostała nam już tylko krótka
halsówka na metę. Nie wiem czy to kwestia zmęczenia czy złego trymu, ale nie
byliśmy w stanie iść jakoś bardzo ostro. W każdym razie udało się zmniejszyć
dystans do płynącej przed nami Nautici. Niestety dosłownie na ostatnich metrach
zrobiliśmy duży błąd i popłynęliśmy bliżej falochronu, gdzie było znaczenie
mniej wiatru niż od strony zatoki.
Tym samym ukończyliśmy regaty na 4 miejscu w klasie
Nautica 450 oraz 7 w klasie jachtów mieczowych. Na zakończenie sezonu byliśmy
mokrzy, zmęczeni i zziębnięci, ale bardzo usatysfakcjonowani.
Janek
poniedziałek, 1 października 2012
Puchar 6 Piw
W sobotę 22 września w Górkach Zachodnich odbyły się regaty z cyklu Pucharu 6 Piw We wrześniu temperatura powietrza nie powoduje
udaru cieplnego, ale przynajmniej nie padało, a dodając do tego dobry wiaterek
można uznać, że pogoda była super.
Green Up Sailing
Team reprezentowany był przez dwa jachty. Michał startował na jednoosobowej
łódce klasy D-One, my natomiast mieliśmy możliwość spróbowania swoich sił na
730-tce.
Trasę ustawiono na rozlewisku Martwej Wisły, co wymuszało
bardzo częste zwroty i trzymało razem wszystkie jachty. Całe regaty były szczególnie ciekawe ze
względu na dodatkowe punkty które można było zdobyć podpływając do łódki która
była kotwiczona na trasie wyścigu, co dawało ciekawe urozmaicenie. Nasza łódka
nie miała relingów, dzięki czemu udało nam się dwukrotnie zaliczyć premię.
Ostatecznie w klasie open Michał zajął drugie miejsce a
my musieliśmy zadowolić się czwartym i zacząć przygotowanie do Regat o Błękitną
Wstęgę Zatoki Gdańskiej
Janek.
czwartek, 13 września 2012
Mistrzostwa Europy klasy Devoti D-One by Michał
Mistrzostwa Europy D-One to gwóźdź
programu na sezon 2012 GREEN-UP Sailing Team. Do
Czech, gdzie odbyły się te regaty wybraliśmy się w trójkę: Piotr Machel
(Gdańsk), Paweł Wałecki (Poznań) i ja, czyli Michał Korneszczuk.
Podróż
tam nie odbyła się bez przygód. Już na samym początku przebiłem oponę w
samochodzie. Po nabraniu mocy od GREEN-UP tak się zawziąłem, że połamałem klucz
do odkręcania opon ;). Na szczęście w pobliżu była wulkanizacja i dość sprawnie
się uporaliśmy z problemem. Jednak ta wpadka kosztowała nas sporo czasu i na
miejscu byliśmy o 4 rano!
Nie
śpiąc długo zabraliśmy się do rozpakowywania łódek. Jednak zmęczenie po podróży
dawało się we znaki. Na szczęście tego dnia nie wiało w ogóle i mogliśmy
nadrobić zaległości w spaniu.
Drugiego
dnia pojawił się delikatny wiatr. W zamian za to znikło słońce. Ale
najważniejsze, że udało się rozegrać trzy wyścigi. Już pierwszy wyścig pokazał,
że uda nam się powalczyć o dobre pozycje. Na pierwszej boi Piotrek pojawił się
jako trzeci. Udało mi się jednak go wyprzedzić i zakończyć ten wyścig na 5
pozycji. Cały ten dzień zdeterminowany był przez lekki wiatr. A jak to z lekkim
wiatrem bywa na jeziorze, często pojawia się loteria. I tak ze zmiennym
szczęściem następne wyścigi zakończyłem na 14 i 7 miejscu. Dawało mi to 7
miejsce po pierwszym dniu pływania.
Następny
dzień rozpoczęliśmy z twardym postanowieniem poprawy, czyli awansu w rankingu.
Komisja sędziowska przeniosła naszą trasę na trochę bardziej otwarty akwen, a i
dzień zapowiadał się być trochę bardziej wietrzny. Biorąc to sobie do serca
wystartowałem w pierwszym biegu tego dnia jako pierwszy od bojki co dało mi
wstępne prowadzenie. Nie mogąc się zdecydować na konkretną stronę akwenu
popłynąłem środkiem wraz ze zmianami. Nie było to jednak najlepszą taktyka, jak
się okazało – zaparkowałem w dziurze bez wiatru. Udało mi się jednak wybronić 8
miejsce. Na podobnej pozycji skończyłem też następny bieg. Dopiero za trzecim
podejściem udało mi się nadrobić stratę do liderów, dzięki czujnej żegludze z
genakerem przed ostatnią boją znalazłem się na 2 pozycji i nie oddałem tego do
mety. Ale aby nie było tak słodko w ostatnim wyścigu tego dnia popłynąłem
trochę na oślep w lewą stronę trasy, która do tej pory „wydawała” i ominął mnie
duży szkwał z prawej dzięki czemu ten wyścig skończyłem na 9 pozycji.
Nie
mniej jednak po tym dniu awansowałem na 6 pozycję, która dawała możliwość ataku
na 5 miejsce, na którym znajdował się Ebi z Niemiec. Za mną z podobną stratą z
kolei plasował się Uwe – również z Niemiec. Znowu zanosiło się na wrześniową
potyczkę z Niemcami ;).
Ostatni
dzień mistrzostw przed nami. A ja nie mogę się dobudzić. Więc co robię – biorę GREEN-UPa
na pokład. Podziałało. W Pierwszym wyścigu obaj Ebi i Uwe za mną. I to by było
na tyle jeśli chodzi o szczęście i moc tego dnia. Następny wyścig – trochę się
zagapiłem na starcie i byłem w krzakach…prawie dosłownie. Jeśli żegluje się z
tyłu wszyscy co są przed tobą zabierają ci wiatr. Udało mi się jednak znaleźć „czysty wiatr” i z miejsca około 25tego przesunąłem
się na 11. pozycję. Nie wróżyło to jednak najlepiej pod kątem mojego ataku na 5
miejsce. Zwłaszcza, że Uwe skończył ten wyścig z drugą lokatą. Zacząłem z niecierpliwością
szukać pedału gazu na mojej łódce. Znalazłem go, ale chyba nie wcisnąłem do
dechy. Skończyłem wyścig 7my. Niestety Uwe przede mną. Pocieszajcie, że Ebi za
mną. Koniec końców, tego dnia okazało się, że dla Niemców było 2:0. Spadłem na
7me tracąc do Uwe 2 punkty a do Ebiego 3. No cóż następnym razem będzie lepiej.
Z drugiej strony, nie najgorszy wynik uznaję za pewien sukces, bo nigdy nie
szło mi „na słabym” wietrze. A te regaty były w 100% słabo wiatrowe.
Następne
regaty D-One już w październiku we Włoszech, a będą to Mistrzostwa Świata. Sam
niestety nie mogę jechać, ale będę trzymał kciuki za Piotrka i Pawła.
poniedziałek, 10 września 2012
środa, 29 sierpnia 2012
Żeglarski Puchar Iławy by Janek
W dniach 25-26 sierpnia w Iławie odbył się Żeglarski Puchar Jezioraka. Impreza jest wpisana do cyklu Pucharu Polski Jachtów Kabinowych co gwarantuje wysoką frekwencję startujących oraz sprawną organizację.
Jeziorak znałem już wcześniej jako całkiem trudny akwen; bardzo wąskie jezioro rynnowe o zalesionych brzegach licznych dokrętkach i dynamicznych szkwałach, dodatkowo po zachodzie słońca ktoś wciska magiczny przycisk i wyłącza wiatr na noc.
W klasie Nautica 450 zgłosiło się sześć jachtów w tym trzy z naszego Green Up Sailing Team, zatem rywalizacja zapowiadała się ciekawie. Na tych regatach startowaliśmy z Rafałem aka Batmanem na naszej ulubionej łódce z numerem POL-3. Nie licząc wspólnych treningów i przygotowań był to nasz pierwszy wspólny start jednak optymizm Rafała potrafi zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości oraz zmotywować mnie wykrzesania tych 137 procent dla osiągnięcia jak najlepszych wyników.
W sobotę po przygotowaniu łódki i odprawie zeszliśmy na wodę jako jedni z pierwszych i mieliśmy jeszcze czas na małą halsówkę w ramach rozgrzewki. Start do pierwszego wyścigu wyszedł nam całkiem poprawnie był to bieg w charakterze memoriału Kapitana Tomasza Lewandowskiego i prowadził nas blisko cztery kilometry na północ jeziora, gdzie w okolicach Szałkowa Jeziorak rozlewa się na o wiele szerszy akwen. Tam też miały odbywać się wyścigi dookoła dwóch bojek tzw. śledzie.
Już po starcie od razu stało się jasne, że podczas całych regat najważniejsze będzie czytanie wody i szukanie korzystnych zmian wiatru. Przy bardzo dużej ilości jachtów było dobrze widać po której stronie trasy mogliśmy spodziewać się silniejszych podmuchów. Starając się złapać jak najlepszy wiatr zdążało się często przekombinować i w ten właśnie sposób straciliśmy czwarte miejsce w klasie zaledwie kilkadziesiąt metrów przed linią mety.
Następny wyścig był już bardziej regularny z powodu szerszego akwenu i bardziej stabilnego wiatru i udało nam się utrzymać dobrą czwartą pozycję. Niestety wiatru było coraz mniej i kolejny wyścig musiał zostać odwołany. Pozostało tylko wrócić do bazy regat, co przy panującej pogodzie było całkiem przyjemne.
Drugiego dnia przeprowadzono zaledwie dwa wyścigi jeden do Szałkowa oraz drugi powrotny. W obydwóch udało nam się zostawić dwa jachty za nami i tym samym obronić czwartą pozycję. Zwłaszcza drugi wyścig tego dnia był dal nas wyjątkowo ciężki. Często musieliśmy oglądać naszych rywali jak wpływają w idealną zmianę wiatru i nas doganiają. Na szczęście pod samą Iławą Jeziorak jest o wiele szerszy i mogliśmy tam zbudować bezpieczna przewagę.
Byliśmy zadowoleni z wyniku jednak podczas zakończenia regat czekała na nas niespodzianka. Organizatorzy przewidzieli wewnętrzną klasyfikację na Nauticę 450FUN oraz 450RACE co dało nam trzecie miejsce na podium.
Pomimo tego, że w radiu zapowiedzieli koniec lata a w
telewizji znowu zaczął lecieć Klan i Na Wspólnej sezon regatowy trwa w
najlepsze, a my planujemy kolejne starty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)