Ostatni trening członka GREEN-UP Sailing Team - Michała, na jednoosobowym skiffie D-One.
poniedziałek, 30 lipca 2012
Video-relacja z treningu na Devoti D-One by Michał
Ostatni trening członka GREEN-UP Sailing Team - Michała, na jednoosobowym skiffie D-One.
środa, 4 lipca 2012
GREEN-UP Sailing Team na Timberland NordCUP 2012 by Janek
Rafałowi wypadł wyjazd w niedzielę, więc on sam wypadł z
poniedziałkowych zmagań na regatach Timberland NordCup a tym samym z całej
imprezy. Osieroconego w ten sposób mnie przygarnął Jarek aka
"Wróbel", który miał pokazać mi jak nie pływać jak kompletny amator.
Wspólne treningi rozpisaliśmy na środę i piątek. W tym drugim dniu miało już
być trochę więcej łódek co dawało szansę na mały sparing.
W środę zaczeliśmy trening przy całkiem mocnym wietrze.
Na początku wydawało się proste ale szybko dowiedziałem się jak wiele jeszcze
mi brakuje. Nowe elementy, ułożenie ciała, pochylanie łódki, odpowiednie
balastowanie i momenty wybrania linek nawarstwiały się i coraz mniej z tego
wszystkiego kumałem. Byłem tak mocno skupiony na tym wszystkim, że zapomniałem
wsunąć chociaż jednej stopy pod pasy balastowe i w odpowiednim momencie wpadłem
z pluskiem do wody. Musiałem głupio wyglądać, bo Jarek był bardzo rozbawiony.
Na szczęście nie puściłem linek które trzymałem i szybko wróciłem na jacht.
W piątek wiatru było już znacznie mniej i zabrakło też
chętnych do sparingu na wodzie. Pomimo łagodnych warunków nie przerywałem mojej
passy i kiedy "Wróbel", chcąc mi coś pokazać, dał mi ster, znowu
znalazłem się za burtą i po raz kolejny pobiłem rekord w wdrapywaniu się z
powrotem na pokład.
W sobotę zaczęły się moje pierwsze regaty w barwach Teamu
GREEN-UP.
Pogoda nie była tego dnia po naszej stronie. Wiatru nie
za wiele, duszno, nieciekawie. Ledwo dopłynęliśmy do naszego akwenu zaczęły
dochodzić do nas odgłosy idącej z nad trójmiasta burzy. Komisja odroczyła biegi
tym samym musieliśmy wracać na brzeg. Prognozy na kolejne dni nie były
optymistyczne. Miało wiać słabo albo zupełnie nie wiać, więc jak tylko pogoda
się ustabilizowała komisja rzuciła nas z powrotem na akweny. Niestety z powodu
braku wiatru nie daliśmy nawet rady wypłynąć za falochron portu i reszta
wyścigów musiała zostać odwołana.
Niedziela nie przyniosła wielkich zmian. Nadal wiało
bardzo anemicznie. Jednak udało się przeprowadzić dwa wyścigi. Po których
wieczorem plasowaliśmy się w połowie stawki generalnie i celowaliśmy w
drugie-trzecie miejsce w klasie Nautica 450 Fun.
W poniedziałek byłem już lekko zmęczony, w końcu nie ma
się siedemnastu lat - nie ta kondycja. Za to pogoda postanowiła nas nie
rozpieszczać. Dobry wiatr i lekkie zafalowanie nie pozwalały na odpoczynek pod
żaglem. Tego dnia wszyscy byli mocno zdeterminowani i udało się rozegrać trzy
wyścigi. Niestety w żadnym z nich nie udało nam się dogonić załogi z Berlina.
Ostatecznie zajęliśmy trzecie miejsce. Czułem się genialnie; pierwszy start
<--> Mistrzostwa Polski <--> medal.
Dostałem też pracę domową, Mam ćwiczyć stawianie genakera
przy codziennych czynnościach jak na przykład przerzucanie ziemników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)