Niedziela
24.06.2012.
Czas
operacyjny 0700 CET. Logujemy się z Rafałem do samochodu. Miasto jeszcze śpi
ale żeglarscy bohaterowie są gotowi do działania. Po wczorajszym pływaniu
niespodziewania pojawiły się zakwasy może nie jakieś masakrycznie wielkie ale
takie uświadamiające że się dalej żyje.
Do klubu dotarliśmy przed czasem dzięki czemu była okazja wesprzeć znajomego przed egzaminem na sternika jachtowego. Jak się później okazało.... zdał.
Niedaleko na kei w porannym słońcu wygrzewały się łódki teamu GREEN-Up. Już pierwszy rzut oka na kształty kadłubów, osprzęt i żagle przypomniał, że Nautica 450 jest stworzona do żeglarstwa przez bardzo duże "Ż" a nie do wypoczynku pod żaglem.
W między czasie zjawiła się reszta ekipy. Rozpakowaliśmy przydzieloną nam łódkę i przygotowaliśmy do zejścia na wodę. Trzeba dodać, że żeglarstwo regatowe jest jednym z tych sportów w których dzień zaczynamy od nałożenia na siebie obcisłych ubranek, które odróżniają żeglarzy od turystów. Nasze ciuszki nie są jeszcze aż tak obcisłe - adekwatnie do poziomu jaki zaraz mieliśmy prezentować.
Po zejściu na wodę i paru zwrotach Nautica zaczęliśmy przypominać sobie wszystko czego nauczyliśmy się dzień wcześniej. Michał ustawił Trasę regat. Wyścigi miały składać się z dwóch okrążeń trasy na wiatr - z wiatrem. Wydawało się proste; wystarczyło tylko wygrać lub jak w naszym przypadku przepłynąć trasę bez wywrócenia jachtu i strat w załodze.
Start nie był piękny ale przekroczyliśmy linię prawie równo z konkurencją po czym rozjechaliśmy się na różnych halsach. Na górnej bojce mieliśmy stratę około 10 metrów, niewiele się przejmując postawiliśmy genakera i odjechaliśmy od drugiego jachtu na przeciwnym halsie. Jeden i drugi zwrot i już byliśmy na dolnym znaku z drobną przewagą nad drugim jachtem.
Pozostało utrzymać ją do kolejnego znaku. Niestety brakowało nam wprawy i na ostatnim halsie znowu nam odjechali i pierwsi minęli górną boję. Chcieliśmy nadrobić na ostatniej prostej jednak pomieszaliśmy się na ostatnim zwrocie i na metę wpadliśmy na godnym drugim miejscu.
Do klubu dotarliśmy przed czasem dzięki czemu była okazja wesprzeć znajomego przed egzaminem na sternika jachtowego. Jak się później okazało.... zdał.
Niedaleko na kei w porannym słońcu wygrzewały się łódki teamu GREEN-Up. Już pierwszy rzut oka na kształty kadłubów, osprzęt i żagle przypomniał, że Nautica 450 jest stworzona do żeglarstwa przez bardzo duże "Ż" a nie do wypoczynku pod żaglem.
W między czasie zjawiła się reszta ekipy. Rozpakowaliśmy przydzieloną nam łódkę i przygotowaliśmy do zejścia na wodę. Trzeba dodać, że żeglarstwo regatowe jest jednym z tych sportów w których dzień zaczynamy od nałożenia na siebie obcisłych ubranek, które odróżniają żeglarzy od turystów. Nasze ciuszki nie są jeszcze aż tak obcisłe - adekwatnie do poziomu jaki zaraz mieliśmy prezentować.
Po zejściu na wodę i paru zwrotach Nautica zaczęliśmy przypominać sobie wszystko czego nauczyliśmy się dzień wcześniej. Michał ustawił Trasę regat. Wyścigi miały składać się z dwóch okrążeń trasy na wiatr - z wiatrem. Wydawało się proste; wystarczyło tylko wygrać lub jak w naszym przypadku przepłynąć trasę bez wywrócenia jachtu i strat w załodze.
Start nie był piękny ale przekroczyliśmy linię prawie równo z konkurencją po czym rozjechaliśmy się na różnych halsach. Na górnej bojce mieliśmy stratę około 10 metrów, niewiele się przejmując postawiliśmy genakera i odjechaliśmy od drugiego jachtu na przeciwnym halsie. Jeden i drugi zwrot i już byliśmy na dolnym znaku z drobną przewagą nad drugim jachtem.
Pozostało utrzymać ją do kolejnego znaku. Niestety brakowało nam wprawy i na ostatnim halsie znowu nam odjechali i pierwsi minęli górną boję. Chcieliśmy nadrobić na ostatniej prostej jednak pomieszaliśmy się na ostatnim zwrocie i na metę wpadliśmy na godnym drugim miejscu.